piątek, 29 czerwca 2012

Harry Potter

Dzisiaj, moi kochani, wspomnę o książkach raczej wszystkim znanych, a mianowicie serię Harry Potter napisaną przez J.K.Rowling.Więc książki po kolei przedstawiają się tak:

Harry Potter i Kamień Filozoficzny
Harry Potter i Komnata Tajemnic
Harry Potter i Więzień Azkabanu
Harry Potter i Czara Ognia 
Harry Potter i Zakon Feniksa
Harry Potter i Książę Półkrwi
Harry Potter i Insygnia Śmierci

Niby wszyscy je znają, a jednak z bólem serca przyznaję, że z tego co wiem, więcej osób ogląda film. Moim skromnym zdaniem jest to błąd.... bo książki są po prostu fenomenalne!!! :3
Oczywiście, nie przeczę filmy mają swój własny, piękny klimat. Wprawiają w szybsze bicie serca... fakt. Lecz, zdarza się, że książka się z filmem nie zgadza. W 4 części na przykład. W książce mówiono zarówno o Turnieju Trójmagicznym, jak i poszukiwaniach Hermiony co do wścibskiej reporterki Rity Skeeter, która potrafiła podsłuchiwać prywatne rozmowy, chociaż nikt nie miał pojęcia w jaki sposób. W filmie skupiono się tylko na Turnieju. Zapewne dlatego, że czas był ograniczony, bo kto widział... 4 godzinny film? O.o Ale i tak, mimo tego usprawiedliwienia, jestem zawiedziona, że to pominięto.


Jak myślicie, do jakiego domu w Hograwcie zostalibyście przydzieleni? :)

I jeszcze mam pytanie do dziewczyn... Czy kiedykolwiek byłyście w szamponetce na basenie? Bo się zastanawiam, czy nie będę pływać w czerwonych obłoczkach farby :P

Z uśmiechem żegna Voldek :*

wtorek, 26 czerwca 2012

Zakładka do książek - myszka

Witam czytelników! Tym razem postanowiłam pokazać Wam kolejny pomysł, na zakładki w kształcie myszy.
Będziecie potrzebować:
- kolorowego papieru na nosek ( jeżeli postanowicie go wyciąć, pozostaje możliwość narysowania go)
- niewielki kawałek sztywnego kartonika, ewentualnie tylnej okładki z bloku
- marker, kredki, klej, nożyczki itp.

Zacznijmy od tego, że musicie wyciąć te kształty na papierze: 

Małe serduszko musi być kolorowe, ponieważ to będzie nosek, a większą część wycinamy z kartonika.

Następnie naklejamy to małe serce w miejscu nosa myszki. (Lub dorysowujemy nos)

Markerem lub kredkami dorysowujemy wąsy, oczy i uszy myszki. Ewentualnie jeszcze coś, w zależności od pomysłu :)

I gotowe :) Zakładka powinna wyglądać na... coś w tym rodzaju:


Tak, wiem, moja dokładność doprowadza do śmiechu, ale się spieszyłam :*




wtorek, 19 czerwca 2012

Zakładki do książek

Myślę, że nie tylko ja mam kłopoty z zakładkami do książek. Zawsze robię jedna najnormalniejszą, prostokątną, po czym dochodzę do wniosku, że jest.... mało estetyczna. Szukałam przez jakiś czas fajnych pomysłów, aż znalazłam ten oto sposób, na zakładkę w kształcie serca :)


Obecnie takie serduszka zawalają każdy wolny kąt mojego chlewu, który śmiem nazwać pokojem :) Jeśli spodobały Wam się te zakładki to napiszcie, poszukam kolejnych wzorów :*


I dodatkowo muszę Was uprzedzić, że do 22 czerwca mnie nie ma, ponieważ jutro czeka mnie wycieczka szkolna... Szlakiem Piastowskim -.-

czwartek, 14 czerwca 2012

Klątwa Tygrysa

Klątwę Tygrysa napisała Colleen Houck. Zainspirowała ja do tego powieść pt. Zmierzch. Przynajmniej dla mnie, jest to raczej minusem. Faktycznie widać pewne podobieństwo, ale żeby zrozumieć gdzie, zacznę od opisu.

Książka opowiada o Kesley, która w czasie wakacji podejmuję pracę w cyrku. Jednym z jej zadań jest karmienie tygrysa, Dhirena. Po czasie dziewczyna obdarza go niezwykła sympatią i jest z nim bardzo blisko. Z tygrysem wiąże się legenda o dwojgu książęcych braci. Okazuje się, że jej drapieżny przyjaciel ma zostać sprzedany i wywieziony do Indii. Pan Kadam, który kupił Rena proponuje, by Kesley zajęła się zwierzęciem podczas podróży, na co ta z chęcią się zgadza. Kiedy tygrys wyprowadza dziewczynę w nieznana dżunglę pokazuję jej swoje prawdziwe prawdziwe oblicze - zaklętego księcia, który usiłuje powrócić do swojego ciała. Po czasie ujawnia się również jego brat i cała masa niebezpieczeństw związanych z klątwą tygrysa...



To podobieństwo do Zmierzchu, objawia się kiedy ukazuje się brat Rena. Mówiąc szczerze nawet jeśli jest ten jedyny minus to osobiście nie żałuję, że ją przeczytałam.

A tutaj część druga, której premiera odbyła się 13 czerwca, dwa dni temu :)





sobota, 9 czerwca 2012

Córka Dymu i Kości

Z pewną pomocą doszłam do wniosku, że na blogu mogłabym pisać i o muzyce, i o książkach, zwłaszcza, że jestem typem mola książkowego. Myślę, że jeśli nie spodobały się wam zespoły, o których dotychczas było pisane, to może książki przypadną wam do gustu. :)  Taką mam przynajmniej nadzieję.

Pierwsza książka, o której napisze, jest jedną z moich ulubionych. Nosi tytuł "Córka Dymu i Kości" została napisana przez Laini Taylor. Książka opowiada o życiu niebieskowłosej Karou, która wchodzi do świata chimer przez magiczne drzwi. Ostatnio zostają na nich wypalane ślady dłoni. Dziewczyna ma na ciele mnóstwo tatuaży, w tym oczy na wewnętrznych stronach dłoni. Jest artystką, jej rysowniki są wypełnione rysunkami potworów. Nie wie czym jest i skąd zna sklep potwornych ludzi-zwierząt, którym kieruje Brimstone, tzw. Dealer Marzeń. Po co mu zęby ludzi i zwierząt? Wszystko wyjaśnia się dopiero, kiedy Karou nie może oprzeć się pokusie włamania do jego gabinetu...



środa, 6 czerwca 2012

Slayer

Grupa uzyskała już 4 złote płyty, wykonuje trash metal. Ogółem zespół jest bardzo znany, chyba większości ludzi coś świta słysząc Slayer. Fani tego zespołu postanowili wysłać petycję o ustanowienie dnia 6 czerwca 2006 roku międzynarodowym dniem Slayer'a. Miało się w ten dzień :
- słuchać ich muzyki w miejscach publicznych bez słuchawek, najgłośniej jak można.
- denerwować sąsiadów muzyka grupy najgłośniej jak można.
- najlepiej ubrać koszulkę z zespołem
i po prostu pokazywać miłość do grupy... najgłośniej jak można.
Slayer uczestniczy w trasie koncertowej Wielkiej Czwórki, razem z Megadeth, Anthrax oraz Metalicą.

Wokalistą i basistą zespołu jest Tom Araya. Jest katolikiem.

Gitarzystą Kerry King, uważa religię za pralnię mózgu.

Jeff Hanneman również jest w zespolę gitarzystą. Kolekcjonuje pamiątki po nazistach.

 A na perkusji gra Dave Lombardo, który jest jednym z najlepszych perkusistów świata.


Na koniec dodam jeszcze wywiad:

- Wszyscy siedzicie w tym od 30 lat. Czy nadal denerwujecie się przed wielkim występem?
Lars: Wolę raczej słowo “niespokojny”. Pojawia się taka uprzedzająca energia, która pozostaje w tobie cały dzień. Chcesz tam już wejść i zrobić swoje… a po drugiej stronie tego czeka prysznic i kieliszek wina [śmiech]. To zawsze miłe po spędzeniu całego dnia na pustyni.
Scott: O tak. Ja zdecydowanie mam nerwówkę. To ekscytacja z poddenerwowaniem, jakby sie było dzieciakiem, a do Gwiazdki jeszcze tydzień i nie możesz spać.
Dave: Wydaje mi się, że medyczny termin to ‘nerwowy’. Adrenalina zaczyna mi skakać i zaczynam się nakręcać. Ale uwielbiam wchodzić na scenę. Na ostatniej trasie przytrafiło mi się to bardzo dziwne coś z tym, że miałem trochę kamieni nerkowych. Myślałem, że mam zapalenie wyrostka i że umrę na Syberii. Pocę się, rzucam się z bólu, lekarz mówi, że mam krew w moczu i kamień nerkowy. Organizator wyszedł i powiedział w ich ojczystym języku, ‘Dave ma udać się do szpitala, ale odmawia. Zagra dla was i pojedzie do szpitala po koncercie.’ Kocham grać.
Tom: Zawsze denerwuję się nim wystąpię. Rozmiar gigu naprawdę nie gra roli. To może być przed setką ludzi i [nadal] będę się denerwował. Mam palpitację serca i czasami tak się denerwuję, że wymiotuję. Zdarzało mi się to bardzo często w dawnych latach.
- Czy wymiotowałeś na którymkolwiek z występów Big 4 w Europie?
Tom: Nie, ale one szarpią nerwy, ponieważ chcesz być lepszy niż pozostali. Każdorazowo, gdy gramy występ, gdzie otwieramy [przed kimś], wychodzimy z nastawieniem w stylu, ‘Przebijcie to.’ To nastawienie na współzawodnictwo, ale to sprawia, że grasz dobrze.
- Ciężko będzie być najlepszym w tak wyśmienitym line-upie.
Tom: Eee, nie dla nas. [śmiech]
- Jeśli spojrzeć wstecz na 1986r., złoty rok dla thrash metalu, czy miało miejsce jakieś wydarzenie, które sprawia, że mówicie sobie, ‘Nie chce mi się wierzyć, że byłem taką osobą?’
Scott: Nie wiem w ogóle kim ta osoba była w latach ’80. Widzę swoje zdjęcia z tamtego czasu i nawet siebie nie poznaję. Kim byli ci kolesie?
Tom: W ’86 graliśmy przed W.A.S.P. [śmiech]. I myśleliśmy, że będzie to świetna trasa. Miałem ten obraz, że W.A.S.P. to taki wielki zespół, a to była trasa po klubach. I było to w czasie, gdy najwyraźniej byli u szczytu swojej popularności.
Lars: W 1986 priorytety były inne. Priorytety na codzień oscylowały pomiędzy upiciem się, zaruchaniem i graniem muzyki. To były trzy priorytety, które walczyły o pole position na codzień. Teraz to zajmowanie się dziećmi, ćwiczenia fizyczne, zdrowe odżywianie się… W 1986 mieliśmy tour-bus, butelkę wódki i buzujący testosteron, próbujący znaleźć swoje codzienne ujście… Sprawy były dość pokręcone, gdy miało się 22 lata i było się rzuconym na głęboką wodę rock’n'rollowego basenu i wszystko, co miał do zaoferowania jedynakowi z Kopenhagi w Danii.
- Czy jest ktoś z pozostałej trójki zespołów, z kim dzielicie jakieś hobby?
Dave: Charlie Benante zaangażował się w charytatywną sprawę, którą moja żona i ja robiliśmy na rzecz sierocińca w Meksyku. Ten sierociniec potrzebował wody pitnej, a studnia, którą mieli, popsuła się. Kupiliśmy firmę robiącą kawę [by zebrać pieniądze]. Nie było naszym pragnieniem sprzedawanie ziaren kawy, ale było to przyjemne, gdy miało to miejsce.
Scott: Zdecydowanie Kirk i ja bylibyśmy najbliżej. Jesteśmy przyjaciółmi od ’84. Siedzimy w komiksach i horrorach, s-f i serialach – nic z tego nie uległo zmianie odkąd mieliśmy 20 lat. Nakierowujemy się na różne rzeczy cały czas. Zaraziłem Kirka “Lost” ["Zagubieni"] i się potem od tego uzależnił. Widzieliśmy się dopiero co parę dni temu na Hawajach, nakręcił mnie na tego wędzonego tuńczyka ahi serwowanego w tym sklepie w Oahu, na moje niebo w gębie. Przyszedł z tą gównianą, plastikową reklamówką i powiedział, ‘Hej stary, przyniosłem to dla ciebie.’ Boże, człowieku, rządzisz!
Tom: Jeżeli chodzi o pozostałe zespoły, łączą nas opowieści rodzinne. Gdy odbywaliśmy okrągły stół przed zupełnie pierwszym występem, który graliśmy, spędziłem swój czas z Robertem Trujillo, Davem Ellefsonem i Frankiem. Spędziliśmy czas rozmawiając o rodzinie. Dzieciach. To jest to, co łączy nas ze sobą. Po wszystkich tych latach dobrze było móc odbyć z nimi normalną rozmowę o życiu.
Dave: Granie dla rodziny. Rodzina od strony mojej matki to świadkowie Jehowy – biedni, zagubieni, mają mnie za czarną owcę. Ależ oni tego nie łapią. Ale moja siostra i moja rodzina i moje dzieci przychodzą. Wszyscy jesteśmy teraz rodzicami, prawie. Zabawne, gdy się myśli o tym, jak miało się 18 lat, grało na Sunset Strip, walczyło o przetrwanie, że skończymy z domami i samochodami, za które płacimy. Pamiętam jak Dave Ellefson i ja na początku zaczęliśmy grać w Megadeth, żebraliśmy o kasę na piwo i burgery w Astro – dawali do nich dużo frytek.
- Ze wszystkich muzyków na trasie, którego najchętniej oglądacie na scenie?
Tom: Trudne pytanie, ale jeśli o rozrywkę chodzi, Anthrax jest bardzo żywy. Ruszają się, biegają.
Lars: Nie chcę bawić się w ulubieńców. Kompletny przesadyzm tego, co robi Slayer, rozwala mnie. Anthrax, ich jedność, równowaga, którą mają są naprawdę, naprawdę fajne. Ale zespół, do któremu muzycznie jest mi najbliższy sercu to zdecydowanie Megadeth. Takie mam genetyczne uwarunkowanie i dzięki temu mi staje; [ale] jest więcej rzeczy, na których wyrosłem.
Scott: Lombardo pierwszy przychodzi mi na myśl. Co to jest za pieprzony maniak, to tak niesamowity perkusista. A robi to tak, jakby się nie wysilał… Oglądałem Slayera na trasie Clash of The Titans w ’91, było tak wiele wieczorów, gdy miałem swój własny, jednoosobnowy circle pit za podestem na perkusję Lombardo. Po prostu byłem tam samemu chodząc w koło.
Dave: Powiedziałbym, że Dave jest w zasadzie najbardziej utalentowanym perkusistą z nich wszystkich. Myślę, że wszyscy to wiedzą. Scott to rozrywkowy gitarzysta. A autorzy hitów, Hetfield, Hammett i Ulrich? Przyjęli gitarowy styl, który stworzyliśmy i dopracowali do perfekcji. Mój ulubieniec zmienia się z wieczoru na wieczór – w dodatku Slayer ma innego gitarzystą co wieczór przez niefortunny wypadek Jeffa. Niech cię Bóg błogosławi, Jeff, mam nadzieję, że ci się polepszy.
- Cóż, wygląda na to, że Jeff się kuruje…
Dave: Jestem w kontakcie z Jeffem, mimo że nie jest zbyt rozmowny odpowiadając ludziom. Mówiłem mu, że modlę się za niego. On pewnie myśli, ‘Po co się za mnie modlisz? Zanudzisz się na śmierć modląc się za mnie.’
- Teraz, gdy wszelkie utarczki na linii Megadeth-Slayer i Megadeth-Metallica z lat ’90 się skończyły, jak postrzegasz tamten czas?
Tom: Nie było w sumie urazy. To było współzawodnictwo. ‘Jesteśmy lepsi’ – rozumiesz, o co mi chodzi? A gdy się starzejesz….. to się właściwie nie zmienia [śmiech]. Trochę to łagodnieje, ale nadal masz to samo nastawienie. Jesteś nieco starszy i rozwiązujesz sprawy w bardziej dojrzały sposób. Nie jak wtedy, gdy byłeś młody i mówiłeś, ‘Chcę mu skopać dupę.’ Ale głęboko w środku ludzie nadal mają ego… Chciałbym powiedzieć, że nie jestem taki.
Scott: Po prostu wielka szkoda, że te sprawy nie mogły zostać zduszone o wiele wcześniej. Gdy jesteś młodszy – cóż – nie masz tak naprawdę narzędzi, by radzić sobie z pewnymi rzeczami w życiu.
Lars: Słuchaj, pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy, to “wyolbrzymianie”. Oczywiście było konkurowanie, oczywiście wszyscy uważnie śledziliśmy, co robi reszta, oczywiście, gdy masz 25 lat chcesz być lepszy niż ten drugi. Ale, w tym wszystkim, niezależnie od tego, co pisała prasa o Metallice i Megadeth, ja i Mustaine kumplowaliśmy się. To, co nas łączyło przewyższało to, co nas dzieliło… Pod powłoką całego tego pozowania zawsze tkwił autentyczny szacunek i autentyczny podziw. Może lekka zazdrość w pewnych przypadkach, co jest w porządku. Nie mówimy tu o walkach na pięści w Oasis.
- Członkowie wszystkich czterech zespołów scoverowali ‘Am I Evil?’ Diamond Head razem w Europie…
Dave: Taak, fajny w tym jest to, że gdy byliśmy w salce prób, to było niczym symboliczne poświęcenie się dla innych. Tak jakby w końcu, w końcu, w końcu wszystko było ok między wszystkimi. Po 50 czy 60 sekundach grania utworu jest moment, w którym wszystkie zespoły się zatrzymują i wchodzi mała solówka. I [jak] Lars się zatrzymał, zapytał, ‘Co myślicie o tym, żeby Dave ją grał?’ I w tym momencie wiedziałem, że świat zupełnie ozdrowiał. Moje całe życie zmieniło się i od tej chwili byłem zupełnie innym człowiekiem. To wszystko było zwyczajnie wspaniałą, magiczną sztuką, czyż nie?

Agnieszka









...

Przede wszystkim, myślę, że nalezą się przeprosiny, osobą, które obserwowały bloga, ponieważ... no.... nie było nas od lutego... Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam wszystkich razem, oraz każdego z osobna... Mogę wydać się kompletnie walnięta, ale mam zamiar spróbować jeszcze raz coś z tym blogiem zrobić. Tak więc... mam nadzieję, że nie jesteście aż tak wściekli...
Agnieszka